styczeń w Macondo

styczeń w Macondo

wtorek, 6 sierpnia 2013

Upał

Ten niezwykły człowiek, który twierdził, że posiada wiedzę tajemną Nostradamusa, był ponury i smutny, a spojrzenie jego azjatyckich oczu zdawało się dostrzegać odwrotną stronę rzeczy. Nosił czarny duży kapelusz, niczym rozpostarte skrzydła kruka, i aksamitną kamizelkę, którą przyprószyła patyna wieków. Ale pomimo swojej ogromnej' wiedzy i posiadania tajemnic był na wskroś ludzki, związany z ziemią, nieobcy najdrobniejszym problemom życia codziennego. Uskarżał się na starcze dolegliwości, wrażliwy na najmniejsze niepowodzenia finansowe, od dawna już przestał się śmiać, gdyż szkorbut pozbawił go zębów. Tego upalnego popołudnia, kiedy wyjawił swoje najtajniejsze sekrety, Jose Arcadio Buendia był pewien, że jest to początek wielkiej przyjaźni. Dzieci były oszołomione fantastycznymi opowiadaniami. Aureliano, który wówczas liczył nie więcej niż pięć lat, miał go potem pamiętać przez resztę swego życia takim, jakim go widział tego popołudnia, gdy starzec siedział przy stole na tle metalicznego, rozżarzonego do białości blasku, i swoim głębokim głosem o brzmieniu organów rozświetlał najciemniejsze zakątki wyobraźni, a z czoła i skroni spływał mu tłusty pot. Jose Arcadio, starszy brat Aureliana, miał przekazać ten wspaniały obraz jak dziedziczną pamiątkę wszystkim swoim potomkom. Urszula natomiast zachowała niezbyt dobre wspomnienie z tej popołudniowej wizyty, bo weszła do pokoju akurat w momencie, kiedy Melquiades przez nieuwagę stłukł flakonik z dwuchlorkiem rtęci.
 Sto lat samotności Gabriel Garcia Marquez

Jest Afryka, może dlatego założyłam korale z Tanzanii? Dzielni chłopcy z brygady remontowej pracują w Macondo mimo temperatury. Ale wczoraj była wpadka, bo panowie zapomnieli, że rano miał przyjść pan Jurek, elektryk i pan Jurek czekał prawie godzinę bez sensu, a jest człowiekiem niezwykle solidnym i punktualnym! A dzisiaj się okazało, że Mac Gywer przykleił kafle w miejscu, gdzie miały iść kable i ja doszłam do wniosku, że tam jest za dużo mężczyzn na metr kwadratowy i dlatego logistyka nie istnieje. W niedzielę była u nas Hania Kochana (tak ją zapisała Lena w komórce) i była też w Macondo i "jest zachwycona". Wniosła powiew szaleństwa, zrozumienia, optymizmu, urody i zachwytu. No i jak jej nie kochać. Będzie miała u nas swoją wystawę fotografii , bo właśnie została artystką, a może zostać kim tylko zechce w każdej chwili, taka jest. Swoją drogą już powoli czas ułożyć harmonogram działań , kolejność wystaw, spotkań, warsztatów itd. No właśnie, ale na razie trzeba przetrwać ten upał i nie zwariować albo może zwariować? 
Julia

A ja jestem sobie w Lipnicy Murowanej po raz nasty i prowadzę tu warsztaty plastyczne dla dzieciaków młodszych i starszych. Jest tak pięknie! Nawet upał nie daje rady nas zniewolić! Rysujemy, kleimy, wycinamy i wszystko wychodzi tak kolorowo i ładnie jak nigdy wcześniej. Wszystkiemu winna Siostra Danuta Piękna (tak mam ją wpisaną w telefonie), która już od tych dobrych nastu lat wytrzymuje z tą niepokorną młodzieżą! No i nic nie byłoby takie samo, gdyby nie Marta, która właśnie siedzi tu obok mnie i czyta książkę. A siedzimy na naszych lipnicowych schodach, gdzie spędzamy każdą wolną chwilę, rozmawiamy o sprawach istotnych i błachych, słuchamy muzyki, tańczymy, śpiewamy... 
Wczoraj idąc na spotkanie naszego Leonarda (czyli drewnianego kościółka, którego należy obowiązkowo narysować w Lipnicy) zauważyliśmy niezwykłą instalację w rzece - po prostu land art! 



Zainspirowało nas to do stworzenia naszych własnych land artów i urządziliśmy sobie galerię na leśnej ścieżce i huczny wernisaż, na którym każdy z artystów prezentował swoje dzieła.
Jeśli ktoś nabrał ochoty na Lipnicę to mogę jeszcze dodać, że na lipnickich schodach lody smakują jak nigdzie indziej i że zapraszamy! 
Lena

1 komentarz:

  1. i jak Was nie kochac? ... a gdy jest za duzo mezczyzn na m kwadratowy, to nie logika nie istnieje, nie logistyka ;-)

    OdpowiedzUsuń