styczeń w Macondo

styczeń w Macondo

czwartek, 15 stycznia 2015

Styczeń w Macondo!

Kazała urządzić paradny salon do przyjmowania gości, drugi, wygodny i przewiewny, na użytek codzienny, jadalnię ze stołem na dwanaście miejsc, tak by mogła zasiąść cała rodzina wraz z gośćmi, dziewięć izb sypialnych z oknami wychodzącymi na podwórze i długą galerię z parapetem na doniczki paproci i begonii, którą ogród różany chronił od żaru południa. Chcąc zbudować dwa nowe piece poleciła poszerzyć kuchnię, zburzyć stodołę, w której niegdyś Pilar Ternera przepowiadała przyszłość Josemu Arcadiowi, i powiększyć ją dwukrotnie, żeby w domu nigdy nie zabrakło pożywienia. Na podwórzu w cieniu kasztana miała być zbudowana jedna łazienka dla mężczyzn, druga dla kobiet, a w głębi duża stajnia, ogrodzony kurnik, obora i wielka ptaszarnia, otwarta na cztery strony świata, żeby bezdomne ptaki mogły z niej dowolnie korzystać. Z eskortą tuzina murarzy i stolarzy, jakby zarażona twórczą pasją swego męża, Urszula decydowała, jak rozmieścić źródła światła i ciepła, dzieląc przestrzeń bez najmniejszego poczucia jej granic. Pierwotny dom, zbudowany własnoręcznie przez jego założycieli, zapełniły narzędzia, materiały, zmęczeni i ociekający potem robotnicy, którzy prosili wszystkich, żeby im się nie plątać pod nogami, nie podejrzewając, że to właśnie oni wszystkim plączą się pod nogami doprowadzeni do rozpaczy workiem z ludzkimi kośćmi, prześladującym ich wszędzie swoim grzechotem. W tym bałaganie, wdychając opary niegaszonego wapna i smoły, nikt dobrze nie rozumiał, w jaki sposób zaczął wyłaniać się z wnętrzności ziemi dom nie tylko największy, jaki kiedykolwiek widziano w Macondo, ale też najbardziej gościnny i chłodny ze wszystkich istniejących na obszarze moczarów.
Gabriel Garcia Marquez "Sto lat samotności"

Może to tak jest, że czas świąteczny jest poza czasem? I nie można o nim myśleć inaczej, jak o czasie, który nie tylko nie istnieje, ale jeszcze wpędza nas w jakiś wir godzin, nocy i dni i nic nie dzieje się w sposób przewidywalny. A może to jest tak, że nasza niecierpliwość przed NOWYM tak nas ogarnia, że nie jesteśmy w stanie zachować logikę codzienności? Ale za to dostajemy tyle życzeń - zdrowia, radości, miłości, szczęścia, spełnienia marzeń, że aż miło pławić się w nadziei ich spełnienia. No i prezenty!
No i dałyśmy się wciągnąć w tę czarną dziurę czasu świątecznego i zniknęłyśmy na ten czas grudniowy, który prawdopodobnie przebiegał w swoim zwykłym rytmie. Ta nieobecna obecność była miła. I w domu i w Macondo było magicznie, ale czarna dziura, jak ma to w zwyczaju, wyrzuciła nas na brzeg i już jesteśmy. A więc witajcie w Nowym Roku i niech się spełni ten ciąg życzeń i postanowień i niech nas zaskoczy nasza przyszłość i my sami siebie. Myślę, że Lena umieści wiele zdjęć ze zdarzeń macondowych, ale nie będzie w tym żadnego porządku tylko taka grudniowa impresja. A ja ostatecznie pożegnałam się z tortem bezowym, bo nie mam do tego talentu, ale za to sernik, którego się nauczyłam jest przepyszny! Już łapię pierwsze lęki. Ale właśnie przeczytałam, że "większość naszych potrzeb to potrzeby urojone, pochodzą z błędów myślenia. (...) Tak długo, jak długo mamy co jeść i pić i nie cierpimy zimna, nasze szczęście jest równe szczęściu bogów." (to z książki Marcina Fabjańskiego)
"Zaufaj życiu. Nie zakochuj się w przelatującym wróblu". Tak już chyba jest, że gdy zaczynamy szukać odpowiedzi na nasze niepokoje albo szukamy w sobie i świecie czegoś nowego (nie tylko roku), to coś się otwiera i przychodzi samo - słowo, obraz, melodia. To piękny moment, choć nie jest łatwo. Ale czujemy drogę i warto powędrować dalej, prawda? 
Julia

Styczeń mroźnym rytmem ocucił nas z błogiego, świątecznego rozleniwienia i przyniósł nowe fascynujące macondowe wydarzenia, które już trwają!


9.01.15 18.00
WERNISAŻ GRUPY WSPARCIA 
ANONIMOWYCH ARTYSTÓW
Wystawa pacjentów Grupy Wsparcia AA 
czyli Daniela Pogorzelskiego, Anny Rojek, 
Patrycji Warzeszki, Natalii Jankowskiej 
i Mateusza Malarza, to próba zbadania 
bezsenności, na którą cierpią 
bohaterowie"Stu lat samotności”
Gabriela Garcii Marqueza. 

15.01.15 18.00
MANIACY
Spotkanie z Zuzanną Chróścik studentką 
historii sztuki, maniaczką kaligrafii. 
Spotkanie prowadzi Alina Urbaniak.
Wstęp wolny!

17.01.15 18.00
MACONDO KLASYCZNIE
Po raz pierwszy w Macondo zapraszamy 
na koncert muzyki klasycznej. Zagrają 
Izabela Dulińska­-Bolsewicz na fortepianie 
oraz Wojciech Bolsewicz i Tomasz 
Bolsewicz na skrzypcach.
Wstęp wolny!

23.01.15 18.00
WERNISAŻ ROBERTA SOCHACKIEGO
"KASZUB WE WROCŁAWIU"
PROJEKCJE + KOLAŻE
Odwołanie do dziedzictwa to nie podkreślenie 
rodowodu z jakiego pochodzi artysta, to wskazanie 
na wędrówkę całych narodów, które kształtuje 
naszą współczesną rzeczywistość. Dziś jako 
współcześni nomadzi wszędzie czujemy się jak 
w domu i jednocześnie jak emigranci. 
Za Stingiem jak legalni emigranci...

24.01.15 19.00
KONCERT
Jakub Kurek i Mikołaj Nowicki 
Swobodne improwizacje 
na trąbkę i kontrabas 
Wstęp 10 zł.

29.01.15 18.00
OBIADY CZWARTKOWE
Obiady czwartkowe to spotkania przy 
wspólnym stole, do którego zapraszamy wszystkich 
wygłodniałych dyskusji o sprawach istotnych. 
Będziemy zajadać się poezją, literaturą i sztuką. 
Na każdym obiedzie mianujemy nowego króla. 
Królem pierwszego obiadu czwartkowego będzie 
Ilona Witkowska, młoda wrocławska poetka.


Za nami już wernisaż Grupy Wsparcia Anonimowych Artystów:




AA przygotowało wyśmienitą wystawę (koniecznie należy wpaść i ją zobaczyć!), a na wernisażu wspierała gości receptami wypisywanymi na dowolną dolegliwość rzeczywistą lub urojoną. 

Dziś już kolejny event, czyli nasi Maniacy prowadzeni przez Alinę Urbaniak! 


A w sobotę ruszamy z nowym macondowym cyklem czyli "Macondo klasycznie"!


Grudzień był piękny i tak jakoś w moich wspomnieniach ciepły i słoneczny, ale to może dzięki temu co działo się w Macondo:


Mieliśmy nietoperzowego maniaka, czyli Łukasza Iwaniuka, który opowiadał nam o tych niezwykłych stworzeniach w oszałamiająco inspirujący sposób, a na koniec wyciągnął z pudełka widocznego na zdjęciu małego nietoperza, który po naszym spotkaniu został wypuszczony na wolność po rekonwalescencji.


Trafiło się też, że prowadziłam w zastępstwie za Olę Niemiec warsztaty florystyczne i (ufff) udało nam się zrobić fantastyczne, świąteczne stroiki! 


Żaden miesiąc w Macondo nie obejdzie się również bez wernisażowych przyjemności i w związku z tym w grudniu udało nam się zaprosić naszego przyjaciela Krzysztofa Kowalskiego żeby pokazał swoje genialne rysunki! A na zdjęciu dokumentacja interakcji, czyli każdy z gości rysował po drzewie, które nawiązywało do tytułu wystawy "Na spotkanie drzewom".


Ostatnim przedświątecznym wydarzeniem był koncert Mateusza Rybickiego i Zbigniewa Kozery, którzy zagrali u nas w ramach Nocy Nadodrza. Zebrało się tylu słuchaczy, że nie wszyscy się zmieścili.... Myślę, że koncerty muzyki improwizowanej na dobre zagoszczą w naszym comiesięcznym repertuarze.

W grudniu też wpadali do nas ciekawi klienci z rozmaitymi potrzebami, którym niestety nie możemy sprostać... i tak myślę, że biorąc pod uwagę różne dawne i niedawne zapytania otwieram oficjalnie listę tego, czego w Macondo nie można dostać:
-alkomierza (ale nie do mierzenia poziomu alkoholu we krwi, a w trunku...)
-karmy dla żółwi
-białych kopert
-przyssawek
-pinezek
-woreczków z szałwią
-żarówek
-stelaży pod choinkę

Oczywiście nigdy nie wiadomo... może uda nam się rozszerzyć asortyment... 

Lena

środa, 3 grudnia 2014

Grudzień w Macondo!

Od niedawna dopiero zdjęły żałobę po babce, noszoną z nieugiętym rygorem przez trzy lata, a ich kolorowe sukienki jak gdyby wyznaczyły im nowe miejsce w świecie. Rebeka, wbrew temu, czego można było oczekiwać, była ładniejsza. Miała przezroczystą cerę, ogromne, spokojne oczy i ręce czarodziejki, które jakby niewidzialnymi nićmi wypracowywały osnowę haftu. Młodszej Amarancie brakowało trochę wdzięku, miała za to dużo wrodzonej dystynkcji i jakąś wewnętrzną powściągliwość odziedziczoną po zmarłej babce. Przy nich Arcadio, choć już ujawniało się jego podobieństwo fizyczne do ojca, był jeszcze dzieckiem. Uczył się sztuki złotniczej od Aureliana, który prócz tego nauczył go czytać i pisać. Urszula nagle uświadomiła sobie, że dom zapełnił się ludźmi, że jej dzieci dorosły do małżeństwa i wkrótce będą miały własne dzieci, a wtedy rodzina może rozproszyć się z braku miejsca. Wydobyła więc ze skrzynki pieniądze zgromadzone podczas długich lat ciężkiej pracy, przyjęła jeszcze więcej zamówień od klientów i przystąpiła do rozbudowy domu.
Gabriel Garcia Marquez "Sto lat samotności"


Macondo, Macondo... daje ciągle wiele radości, niespodzianek, nadziei. Apetyt rośnie nawet w chwilach zwątpienia i zmęczenia. Kawiarnia, galeria, miejsce spotkań, jarmark cudów. Wiele jeszcze nazw a to jest po prostu Macondo, nasze Macondo. Czasami mówi się, że każdy z nas powinien znaleźć swoje miejsce na świecie. Ale można je stworzyć samemu! Nasze miejsce na świecie jest podobne do mnie i do Leny i co najważniejsze jest dla innych, jest jak nieustające zaproszenie do spotkania przy kawie, herbacie, zakupu prezentu. Jest jak teatr - nie istnieje bez gości, więc jak Urszula musimy ciągle coś w Macondo zmieniać, tworzyć, organizować. I to jest wyzwanie!  Niedługo będą nowe foteliki i mam nadzieję, że nikt nie będzie już wtedy od nas chciał wychodzić. W oknie pojawił się wspaniały ptak Joanny, naszej przyjaciółki z Kanady.



Minęły nasze cudne urodziny, a już wydarzył się koncert "Byle nie o miłości" Agaty Borowieckiej, która nas bardzo rozczuliła swoimi piosenkami (na bis śpiewaliśmy już razem)...





...i spotkanie z  podróżnikiem, tym razem wraz z Teresą Łabaziewicz, jej mężem i synkiem byliśmy w Peru. 



Czy to jest nasza codzienność, nie, to są nasze nieustające święta. I to jest w Macondo najpiękniejsze... Tylko brakuje czasu, czasu, którego nie ma ciągle brakuje, na przykład na napisanie bloga, dlatego wstałam o 5.30, upiekłam szarlotkę i piszę nowego posta. Ale czy zdążę? Nie ma pewności... Pozdrawiam i czekam w Macondo, w którym w piątek będą nietoperze. Jest cudnie, prawda? 
Julia


Urodziny, urodziny, urodziny!
Czuję, że wraz z naszymi pierwszymi urodzinami dostałyśmy w prezencie nową energię. Na przekór zimie i szarej nostalgii jesteśmy przepełnione irracjonalną radością i śmiejemy się ze wszystkiego.
Urodziny były długie i krótkie jednocześnie. Jazzowe szaleństwo wypełniło Macondo tłumem gości, którzy siedzieli nawet w naszym sklepie bacznie obserwowani przez nasze liczne koty, anioły i sowy. Nie zdążyliśmy nawet odetchnąć jak już trzeba było zaczynać wernisaż Mariusza, który zapomniał zabrać ze sobą tytułów swoich prac i więc wymyślaliśmy nowe od czego ściany pokryły się kolorowymi karteczkami. Na tort nie trzeba było długo czekać i jak tylko pojawił się tort (wspaniały!). Udekorowałyśmy go świeczkami, rozdałyśmy konfetti i szampana i wraz z życzeniem zdmuchnęłyśmy małe, ogniki tańczące nad naszym bezowym tortem. W tym samym momencie nad naszymi głowami wystrzelił kolorowy deszcz konfetti, który zawirował i powpadał do kieliszków pełnych musującego trunku. My za to obsypałyśmy naszych przyjaciół, pracowników i rodzinę podziękowaniami i oto nadszedł moment świętowania! A bawiliśmy się długo i hucznie. Uwielbiam takie "macondo-off" wieczory w gronie wtajemniczonych. To kolejne oblicze naszego miejsca...

 W ramach Jazztopadu zagrali u nas Piotr Damasiewicz na trąbce...
 Korhan Futaci na saksofonie i flecie...
 oraz Korhan Argüden na perkusji! 














fot. Krzysztof Kowalski

Ale, ale! Trzeba kiedyś wrócić do rzeczywistości... na szczęście codzienność jest tym ciekawsza im więcej się u nas dzieje! Nie będziemy więc próżnować i ruszamy pełną parą z grudniowymi szaleństwami! 



Zaczynamy nietoperzowym maniactwem z Łukaszem Iwaniukiem! To wyjątkowy człowiek cały ulepiony z różnych pasji!

A w niedzielę 7 grudnia cały dzień z warsztatami! O 12.00 dla dzieci, a o 16.00 dla wszystkich! 

12.00
WARSZTATY DLA DZIECI
„Mikołajkowe ozdoby choinkowe”
Warsztaty plastyczne dla dzieci 
w wieku 4-7lat, na których wykonamy
samodzielnie ozdoby choinkowe.
Będziemy malować Mikołaja, a także
tworzyć ekologiczne bombki na
choinkę z orzechów i szyszek.

Warsztaty prowadzi
Ewa Małkiewicz.

Warsztaty potrwają godzinę
Obowiązują zapisy!
Koszt 10 zł

16.00
WARSZTATY FLORYSTYCZNE
„świąteczny czar”
Na warsztatach powstaną urokliwe,
pełne naturalnych i pachnących dodatków
kompozycje bożonarodzeniowe. Wśród
nich znajdą się m. in. anyż, cynamon,
suszone plastry cytrusów, szyszki,
kora brzozy i zielone gałązki.

Warsztaty prowadzi Ola Niemiec.
Czas trwania 1,5 godziny
Obowiązują zapisy
Koszt 20 zł



To będzie przesycona świątecznym nastrojem niedziela!
Do zobaczenia!
Lena

sobota, 22 listopada 2014

Pierwsze urodziny Macondo!

Pewnej nocy wydawało mu się, że znalazł przepowiednię o przyszłości Macondo. Miała to być olśniewająca metropolia z wysokimi domami ze szkła, gdzie nie pozostanie już śladu z wielkiego rodu Buendiów. „Pomyłka! - ryknął Jose Arcadio Buendia - Domy nie będą ze szkła, tylko z lodu, tak jak mnie się śniło, i zawsze będzie istniał jakiś Buendia, po wieki wieków". W tym domu pomyleńców Urszula walczyła o zachowanie zdrowego rozsądku i rozszerzyła swoją produkcję zwierzątek z karmelu dzięki olbrzymiemu piecowi, który całą noc wypiekał chleb kosz za koszem, jak również najróżniejszego rodzaju budynie, bezy i babeczki, które w ciągu kilku godzin rozchodziły się po całej okolicy moczarów. Osiągnęła już wiek, w którym miała prawo odpocząć, mimo to była coraz bardziej pomysłowa i ruchliwa. Tak ją pochłaniały jej dobrze prosperujące przedsiębiorstwa, że pewnego popołudnia, gdy wyrabiała z Indianką ciasto, spojrzawszy z roztargnieniem na podwórko zobaczyła tam dwie nieznajome i piękne dziewczyny haftujące na tamborkach w świetle ostatnich promieni słonecznych. Były to Rebeka i Amaranta.
Gabriel Garcia Marqueza "Sto lat samotności" 

Macondo maniakalnie zaprasza maniaków i dzięki temu w ostatni czwartek przez dwie godziny szczegółowo i z pasją omawialiśmy wszelkie aspekty kawy, nasze związane z nią stereotypy, problemy natury ekologicznej, etycznej i sensorycznej. Filip, Adam i Patryk z Czarnego Deszczu dzięki swojemu maniactwu i sposobie myślenia o kawie zostawili we mnie parę ważnych pytań, które teraz zadaję sobie nie tylko kupując kawę, ale w ogóle przechadzając się wśród sklepowych półek. Czuję, że odrobinę bardziej świadomie wybieram produkty, które wrzucam do koszyka... 








 fot. Małgorzata Janas

 Cały ten zgiełk! Od ostatniego weekendu jak opętana niemal codziennie wieczorem uczestniczę w jazztopa-dowych wydarzeniach. Koncerty i muzyczny, wrocławski świat opanował moją głowę. Nie byłabym jednak sobą gdybym nie zaprosiła odrobiny tego świata do Macondo. Jazztopad zagości w macondowych progach z nie byle okazji, bo oto jutro obchodzimy nasze pierwsze urodziny! 


Zaczynamy o 16.00 koncertem kameralnym w ramach festiwalu Jazztopad, na którym zagrają Korhan Argüden - perkusja, Piotr Damasiewicz - trąbka oraz Korhan Futaci - saksofon i flet. Zaraz potem o 18.00
wernisaż grafik, rysunków i obiektów Mariusza Gorzelaka "Copies”, czyli krótkie historie, których
powstanie rozpoczęło wciśnięcie klawisza prtsc... i oczywiście tort, konfetti i toasty! Wstęp na nasze urodziny oczywiście wolny!
Jak to możliwe, że już minął rok? A był to dla nas ogromnie pracowity rok. Rok przełamywania lęków, ważnych decyzji, odkryć, podejmowania ryzyka, sukcesów, porażek.... cały wachlarz emocji i przeżyć. Gdyby nie Macondo nigdy nie dowiedziałabym się jak bardzo mogę być zmęczona, że wszystko (absolutnie wszystko) można robić po swojemu, że każde szalone marzenie można zrealizować, że jak wskakuję na głęboką wodę to nie tonę, że praca kelnerki jest trudna, że jak nie popełnię tysiąca błędów, to się nigdy nie nauczę... ale najważniejsze co zrozumiałam to to, że chociaż Julia wszystko robi po swojemu, jest szalona i nie uprzedza mnie, gdy kolejny szalony pomysł już właśnie wchodzi w życie, wrzuca mnie na głęboką wodę i pozwala mi na popełnianie tysięcy błędów, to z nią po prostu wszystko jest możliwe, od śmiechu w trakcie najbardziej zażartych kłótni, picia spokojnie kawy chociaż już cały świat na nas czeka, czytania na głos książek po prowadzenie naszego Macondo, co wydaje się największym szaleństwem do jakiego się razem posunęłyśmy. 
Czas świętować! Do zobaczenia! 
Lena


Zanim zaczniemy świętować  nasze I urodziny działy się w Macondo fajne rzeczy - kolejne warsztaty, tym razem Michalina Adamska zaprosiła do szydełkowania. Powstały na naszych oczach misy-kosze skandynawskie w pięknych kolorach. W skupieniu dziewczyny szydełkowały, były też opowieści o życiu i świecie. 





fot. Krzysztof Kowalski

Zaśpiewał u nas po raz drugi ( pierwszy raz były to piosenki Franka Sinatry na otwarcie Macondo!)  swoje ulubione utwory Mateusz Leśny a towarzyszył mu Przemek Sajwaj na gitarze. 





Koncert był piękny, przyszły tłumy wielbicieli i bisom nie byłoby końca, gdyby artyści mieli jeszcze więcej siły. Bardzo miłe jest to, że nasi goście coraz częściej nie chcą od nas wychodzić i siedzimy sobie przy kawie czy herbacie długo w noc. Ważny komunikat jest w kawiarni nowe ciasto - czekoladowe z gruszkami ( przepis od Hani Zamelskiej kochanej ) jest pyszne i bez mąki! Lena wieczory spędzała na słuchaniu jazzu, a ja w łóżku, bo nie mogę się pozbyć grypy wirusowej i kaszel nie daje mi spać po nocach. Okropne! Nie mogłam pojechać na próby "Dam i huzarów" do Olsztyna i ze spektaklem do Lwowa. Niby nic taka grypa, ale zabiera siłę, energię, nie chce minąć i rozprzestrzenia się po całym ciele. Kruchym jesteśmy jednak istnieniem. Ale w końcu mam nadzieję że przejdzie i znowu poczuję smaki i zapachy naszego świata... I będzie to kolejny rok naszego Macondo! Ten co mija był niezwykły. Stało się to, co niemożliwe. Macondo jest! Zrobiłyśmy wiele, ale też wiele jest jeszcze przed nami. Ciągle mam wrażenie, że można jeszcze więcej, lepiej, ale brakuje często czasu, środków, siły. To nie są kompromisy, tylko nasze apetyty na działanie ogromne. Wczoraj dzwoniła do mnie Emilia Krakowska, wielka polska aktorka i moja przyjaciółka i powiedziała, że chętnie weźmie udział w spotkaniu w cyklu Maniacy, bo ona jest MANIAKIEM ŻYCIA!!!!!! Czego sobie i Państwu życzę z okazji pierwszych urodzin Macondo! 
Julia