Istotnie, po skomplikowanych i wytrwałych próbach cel został osiągnięty. Urszula była uszczęśliwiona i nawet dziękowała Bogu za wynalezienie alchemii, gdy mieszkańcy wsi tłoczyli się w laboratorium, częstowani przez gospodarzy ciastkami i konfiturą z gujawy, a Jose Arcadio Buendia pokazywał im tygiel z odzyskanym złotem, jak gdyby sam je przed chwilą wynalazł. Obnosząc go tak między wszystkimi, podszedł w końcu do swego starszego syna, który ostatnimi czasy prawie nie zaglądał do laboratorium. Podsunął mu pod oczy suchą żółtawą bryłkę metalu i spytał: „No, widzisz teraz, jak to wygląda?". A Jose Arcadio szczerze odpowiedział:
- Jak psie gówno.
Ojciec wierzchem dłoni trzepnął go gwałtownie po ustach, aż trysnęła krew i łzy. Tej nocy Pilar Ternera przyłożyła mu okład z arniki na spuchnięte wargi, znalazłszy po ciemku flaszeczkę i watę, a potem zrobiła wszystko, na co miał ochotę, tak by on sam nie potrzebował się trudzić i żeby kochając go nie urazić bolącego miejsca. Doszli do takiego stopnia intymności, że w chwilę później, nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęli ze sobą szeptem rozmawiać.
- Chcę być z tobą sam - mówił. - Któregoś dnia wszystko wszystkim powiem i będzie koniec z kryjówkami. Ona nie próbowała go uspokoić.
- To byłoby wspaniałe - powiedziała. - Gdybyśmy byli sami, nie gasilibyśmy lampy, żeby dobrze się widzieć, ja mogłabym krzyczeć do woli i nikt by się nie wtrącał, a ty mówiłbyś mi na ucho wszystkie świństwa, jakie ci przyjdą do głowy.
Ta rozmowa, zacięta uraza do ojca i wizja niczym nie skrępowanej miłości natchnęła go spokojną odwagą.
- Jak psie gówno.
Ojciec wierzchem dłoni trzepnął go gwałtownie po ustach, aż trysnęła krew i łzy. Tej nocy Pilar Ternera przyłożyła mu okład z arniki na spuchnięte wargi, znalazłszy po ciemku flaszeczkę i watę, a potem zrobiła wszystko, na co miał ochotę, tak by on sam nie potrzebował się trudzić i żeby kochając go nie urazić bolącego miejsca. Doszli do takiego stopnia intymności, że w chwilę później, nie zdając sobie z tego sprawy, zaczęli ze sobą szeptem rozmawiać.
- Chcę być z tobą sam - mówił. - Któregoś dnia wszystko wszystkim powiem i będzie koniec z kryjówkami. Ona nie próbowała go uspokoić.
- To byłoby wspaniałe - powiedziała. - Gdybyśmy byli sami, nie gasilibyśmy lampy, żeby dobrze się widzieć, ja mogłabym krzyczeć do woli i nikt by się nie wtrącał, a ty mówiłbyś mi na ucho wszystkie świństwa, jakie ci przyjdą do głowy.
Ta rozmowa, zacięta uraza do ojca i wizja niczym nie skrępowanej miłości natchnęła go spokojną odwagą.
Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności
Komentarze na blogu się sypią i bardzo nam miło, chociaż Amadeusz z nadmiaru nauki snuje przedziwne wizje...
Pierwszy wielki krok w kierunku założenia Fundacji Macondo wykonany! Nasz statut właśnie dopina pani prawnik i już za tydzień, skończony, powędruje do Sądu... potem jakieś 3 miesiące oczekiwania (!!!!) i już, gotowe! Jestem z nas bardzo dumna - bo wydawało mi się, że jest to punkt na naszej liście, którego nie da się po prostu wykonać, bo niesie ze sobą ogromny bagaż odpowiedzialności i zacznie pochłaniać całą naszą energię. Ale stało się! I czuję się z tym świetnie - zobaczycie - my się naprawdę dopiero rozkręcamy!
Właśnie się dzisiaj zorientowałam, że macondowy styczeń zmienił się w macondowy luty i tak to u nas wygląda:
Kalendarz z pracami Roberta Sochackiego, czyli Non Iron Group
Przychodzi do Macondo coraz więcej artystów. Ostatnio odwiedził mnie Łukasz Gierlak, który pomiędzy oglądaniem jednego, a drugiego mieszkania na wynajem zaprezentował mi i Ami swoją najnowszą serię rysunków, którą roboczo nazwaliśmy "Długość jednego mrugnięcia":
Był też u nas Szymon Wojtyła z moim Grzesiem, dyskutowali o tym jak rysować, żeby to miało sens i żeby było widać, gdzie jest nos... i zajadali się ciepłym jabłecznikiem z polewą czekoladową:
A ja spisuję absurdy. W tym tygodniu moje hity to: Promocja na ogłupiałe karpie w supermarkecie i nakaz skrętu w ślepą uliczkę:
Do zobaczenia jutro na spotkaniu z podróżnikami! (niedziela godz.15-ta)
p.s. Właśnie czekamy na naszych podróżników, którzy lądują 22.15 po podróży Paryż - Porto - Rzym...
Wyszło słońce, zrobiło się ciepło, wszystko się pomyliło i teraz czekamy na stokrotki.Czy to oznacza, że nie ma już pór roku, tylko będzie można wybierać każdego dnia trochę jesieni albo wiosny ze szczyptą lata? Fajnie by było. A może po prostu zimą będą kwitły poziomki! I będziemy wspominać: a pamiętasz jak zeszłej zimy wspaniale pachniał bez. Lena stworzyła najpiękniejszy na świecie projekt naszej nowej witryny, jestem zachwycona, nie możecie jeszcze zobaczyć, bo ciągle go doskonali, ale naprawdę jest wspaniały. A my ciągle debiutujemy - pierwsze warsztaty z szalika karnawałowego,
jutro pierwsze spotkanie z cyklu spotkań z podróżnikami (usłyszałyśmy a propos cudną opowieść jednej pani, którego któregoś dnia podeszła do okienka informacji i spytała dokąd ją zawiezie najbliższy pociąg i tak przez parę dni odbywała najwspanialszą swoją podróż w życiu, zrobiliście kiedyś coś takiego?), debiutem będzie nasza fundacja. Fundacja rozgrzewa moją wyobraźnię i powstaje mi głowie masę projektów, które trzeba koniecznie będzie zrealizować i te, do których chcę sprowokować innych znanych i nieznanych twórców, kreatorów i wszystkich, którzy nie boją się marzyć. Nie możemy zmienić świata, ale możemy stworzyć inny, subiektywny, trochę nierealny, ale nasz. Czekamy na Was jutro.
Wyszło słońce, zrobiło się ciepło, wszystko się pomyliło i teraz czekamy na stokrotki.Czy to oznacza, że nie ma już pór roku, tylko będzie można wybierać każdego dnia trochę jesieni albo wiosny ze szczyptą lata? Fajnie by było. A może po prostu zimą będą kwitły poziomki! I będziemy wspominać: a pamiętasz jak zeszłej zimy wspaniale pachniał bez. Lena stworzyła najpiękniejszy na świecie projekt naszej nowej witryny, jestem zachwycona, nie możecie jeszcze zobaczyć, bo ciągle go doskonali, ale naprawdę jest wspaniały. A my ciągle debiutujemy - pierwsze warsztaty z szalika karnawałowego,
jutro pierwsze spotkanie z cyklu spotkań z podróżnikami (usłyszałyśmy a propos cudną opowieść jednej pani, którego któregoś dnia podeszła do okienka informacji i spytała dokąd ją zawiezie najbliższy pociąg i tak przez parę dni odbywała najwspanialszą swoją podróż w życiu, zrobiliście kiedyś coś takiego?), debiutem będzie nasza fundacja. Fundacja rozgrzewa moją wyobraźnię i powstaje mi głowie masę projektów, które trzeba koniecznie będzie zrealizować i te, do których chcę sprowokować innych znanych i nieznanych twórców, kreatorów i wszystkich, którzy nie boją się marzyć. Nie możemy zmienić świata, ale możemy stworzyć inny, subiektywny, trochę nierealny, ale nasz. Czekamy na Was jutro.
Julia
"ogłupiałe Karpie " mistrz :)
OdpowiedzUsuń