W tym okresie przyzwyczaił się rozmawiać sam z sobą i krążyć po całym domu nie dostrzegając nikogo, podczas gdy Urszula z dziećmi mozoliła się w ogrodzie przy uprawie bananów, manioku, malangi, ignamu i bakłażanów. Nagle, zupełnie nie wiadomo dlaczego, jego gorączkowa aktywność urwała się i nastąpiło coś w rodzaju fascynacji. Kilka dni chodził jak urzeczony, powtarzając sobie cichym głosem łańcuszek zadziwiających przypuszczeń, jakby nie wierzył własnemu rozumowi. W końcu pewnego grudniowego dnia, we wtorek podczas obiadu, za jednym zamachem zrzucił z siebie cały ciężar swych udręczeń. Dzieci do końca życia miały zapamiętać uroczystą powagę, z jaką ich ojciec zasiadł na głównym miejscu przy stole, dygocąc jak w gorączce, wycieńczony bezsennością i wysiłkiem imaginacji, i wyjawił im swoje odkrycie: „Ziemia jest okrągła jak pomarańcza".
Sto lat samotności Gabriel Garcia Marquez
Dziś dużo spraw porządnie przyspieszyło i przestało się lenić i nas tym stresować! Choć oczywiście na sam początek po wejściu do Macondo zorientowałam się, że zapomniałam białego flamastra do pisania po naszej witrynie i przeszło mi przez głowę, że to już koniec... ale postanowiłam nie poddawać się wobec potęgi mojego zapominalstwa i wymyśliłam, że kupię kolejny flamaster, bo i tak nigdy nie będzie nam ich dość. W sklepie olśniło mnie, że jest przecież tyle kolorów do wyboru i nie muszę się ograniczać jedynie białym (Groszku wybacz!- nasza Paula od wnętrz jest zdecydowanie czarno-biała i za każdym naszym okrzykiem "zróbmy na kolorowo" przeżywa chwile załamania, ale póki co dzielnie nas znosi). Kupiłam więc różowy, zielony i fioletowy i taki też jest nasz napis, który gdy świeci na niego popołudniowe słońce rzuca się w oczy nawet z daleka.
Oto popisana witryna, ale jeszcze przed południem, więc odbija się w niej cała panorama, która otacza Macondo.
Ptak narysowany na witrynie
...i ptak wyglądający z parapetu za witryną
A to mama z kawą i papierosem siedzi na miejscu obserwatorskim w Macondo...
Wracając do Macondo przeszłam się do Infopunktu na Łokietka i dziewczyny jak zwykle okazały się szalenie pomocne! Dobrze mieć takie wsparcie. Zaraz potem wstąpiłam do Cafe Nożownicza, gdzie już powoli jesteśmy stałymi bywalcami. Dowiedziałam się tam sporo o ekspresach do kawy i wzięłam dla mnie i mamy PYSZNĄ latte na wynos - pomaga przy zrywaniu kafli... no właśnie! To było dziś nasze główne zadanie, które zakończyłyśmy pełnym sukcesem! Na koniec odwiedził nas nasz elektryk i uwaga, uwaga - mamy już pierwsze iluminacje- dziewięć zamontowanych lamp, które na dodatek się świecą! Gorzej, że nasz plafon w róże oświetlił łazienkę i całą listę remontową, którą trzeba w niej wykonać...
Na koniec odwiedziłyśmy Obi, co staje się już naszą rutynową praktyką i zakupiłyśmy po omacku parę sprzętów budowlanych...
Nasze podwórko...
...i wyjście z Macondo na podwórko
I po kaflach!!
I po kaflach trzeba zdrapywać odpadające tynki...
Można też zrobić sobie parę artystycznych zdjęć.
Taki kolorowy hamak kupiłyśmy do Macondo i może znajdziemy dla niego miejsce pod sufitem...
Lena
A ja już śpię... I rano znowu wcześnie trzeba wstać, a Lenie popsuł się projektor, na piątkowy pokaz. Nie, nie jestem wstanie się teraz zmobilizować, myślę, że ranek będzie lepszy, bardziej trzeźwy i aktywny, teraz można tylko zasnąć albo pomarzyć. Lena się ze mnie śmieje, że się wykpiłam, a zwykle to ona pierwsza idzie spać. Mam nadzieję, że nie namieszamy za bardzo w tej panice braku ekipy remontowej, kominiarskiej i hydraulicznej. No i ostatnia chwila dopracować nocny wernisaż. Jutro odwiedziny pozostałych artystów biorących w nim udział, ale trzeba wyobrazić sobie, czas jego trwania. No to mam o czym myśleć przed zaśnięciem albo inaczej o czym nie myśleć i tu zbawienna rola telewizji, pozwala zasnąć szybko i bezboleśnie o ile dziecko ci nie marudzi nad głową, nawet najbardziej fantastyczne. Kolorowych snów jak flamastry w Macondo.
Julia
Wy same zrywacie kafle?????? Szacun! I mysle, ze chyba potrzeba Wam Cygana, ktory przyniósłby jakies magiczne urzadzenie do wyremontowania Macondo za jednym zamachem! moze te sztaby, ktore ożywiaja przedmioty :p
OdpowiedzUsuńWidzę że Marquez na Ciebie działa!
OdpowiedzUsuńno ba! przeciez powiedzialam, ze przeczytam. ;-) Zreszta zachęcilyscie wystarczajaco! Moje Wy wariatki z Wroclawia!
OdpowiedzUsuńKolory bywają ok.
OdpowiedzUsuńczasem nawet są!
i koszulka w owoce tez:D
Jesli chodzi o koloey to mamy dla Ciebie cały stos bialo-czarnych ciuszków!
OdpowiedzUsuńHamak super ! Szkoda trochę, że AŻ pod sufitem :) - pozdrawiam
OdpowiedzUsuń