Nagle, prawie pięć miesięcy po swoim zniknięciu, wróciła Urszula. Przyszła podniecona, odmłodniała, w nowym ubiorze kroju nie znanego dotąd we wsi. Jose Arcadio Buendia ledwie zdołał opanować wzruszenie. „No właśnie - zawołał. - Wiedziałem, że tak musi być!"
Wierzył w to naprawdę, albowiem w czasie długich godzin spędzonych w czterech ścianach laboratorium na przetwarzaniu materii modlił się w głębi duszy, by oczekiwanym cudem było nie odkrycie kamienia filozoficznego ani wyzwolenie tchnienia ożywiającego metale, ani zdolność przemieniania w złoto zawiasów i zamków przy drzwiach w całym domu, lecz to właśnie, co nastąpiło teraz: powrót Urszuli. Ona jednak nie dzieliła jego rozradowania. Pocałowała go od niechcenia, jak gdyby wyszła zaledwie przed godziną, i powiedziała:
- Wyjrzyj za drzwi.
Wierzył w to naprawdę, albowiem w czasie długich godzin spędzonych w czterech ścianach laboratorium na przetwarzaniu materii modlił się w głębi duszy, by oczekiwanym cudem było nie odkrycie kamienia filozoficznego ani wyzwolenie tchnienia ożywiającego metale, ani zdolność przemieniania w złoto zawiasów i zamków przy drzwiach w całym domu, lecz to właśnie, co nastąpiło teraz: powrót Urszuli. Ona jednak nie dzieliła jego rozradowania. Pocałowała go od niechcenia, jak gdyby wyszła zaledwie przed godziną, i powiedziała:
- Wyjrzyj za drzwi.
Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności
Macondo nabrało wiosennej energii i zielenieje:
Przed nami bowiem czas walki z ogródkiem i może stąd czasem czuję, że znowu jest zeszłe lato i biegamy z mamą od jednego sklepu do drugiego, a po drodze do urzędu i jeszcze spotkać się z tym i z tamtym...
W całym tym zgiełku zapomniałyśmy wspomnieć, że mamy nową osobę w drużynie:
To Ada! Wspaniała i jaka piękna! Ada dzielnie nas wspiera swoim spokojem i uśmiechem...
A my tymczasem rozpędziłyśmy się przed świątecznie i zapraszamy na dwa wydarzenia w jeden weekend!
Najpierw w piątek 11 kwietnia o 18.00 zapraszamy na wernisaż Natalii Tarnawy pt. Machinæ. Sztuka maszyn, maszyna sztuki.
Cykl Machinæ, powstający przez ostatnie 2 lata, obejmuje ponad 100 wielkoformatowych prac, podzielonych na 5 serii. Wykonane są one autorską techniką wielowarstwowego i składanego z dziesiątek elementów linorytu barwnego, dzięki której przypominają bardziej malarskie obrazy niż grafiki, nie tracąc przy tym waloru rysunkowości.
Tematem i zamiarem cyklu było wydobycie i uchwycenie estetyki tego, co maszynowe. Inspirując się wyglądem detali inżynierii mechanicznej, elektrycznej, biochemicznej i optycznej artystka stworzyła wizualne kompozycje, naśladujące w swej formie schematy projektowe, pozwalając sobie często na zabawne, absurdalne zestawienia elementów. Uzyskane w ten sposób odseparowanie od czysto praktycznych aspektów konstrukcji technicznych, pozwoliło jej skupić się na ich wymiarze artystycznym – na zajęcie się sztuką maszyn.
Zastosowana technika pozwoliła na eksperymenty ze swobodnym łączeniem komponentów obrazu i dekompozycją bazowej strukury, „schematu maszyny”. Dzięki temu udało się artystce uzyskać zaskakującą różnorodność prac, przy jednoczesnym zachowaniu spójności cyklu. Wielkonakładowość, swoista manufaktura prasy graficznej, owa maszyna sztuki nie narzuciła się swoją procesowością, pozwalając każdej pojedynczej pracy wyrobić swój unikalny charakter, który zestawienie z innymi pracami cyklu tylko podkreśla.
Natalia Tarnawa, urodzona w 1983, dorastała w Nysie, w roku 2007 ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu – uzyskała dyplom z malarstwa u prof. A. Dobrzanieckiego oraz aneks z grafiki u prof. Ch. Nowickiego i dr M. Warlikowskiej. Ma za sobą kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce, a także we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech i krajach Beneluksu. Obecnie mieszka, pracuje i tworzy we Wrocławiu.
Artystka koncentruje się na odkrywaniu niezagospodarowanych przestrzeni pomiędzy malarstwem a wielkoformatową grafiką warsztatową. Łączy swobodę plamy barwnej z graficznością kreski linorytu, uzupełniając je nierzadko o eksperymentalne media. Jak sama mówi, inspiracje czerpie z podróży, nawiązując następnie w swoich pracach do ujrzanych krajobrazów oraz elementów tradycji i folkloru lokalnych kultur.
Tematem i zamiarem cyklu było wydobycie i uchwycenie estetyki tego, co maszynowe. Inspirując się wyglądem detali inżynierii mechanicznej, elektrycznej, biochemicznej i optycznej artystka stworzyła wizualne kompozycje, naśladujące w swej formie schematy projektowe, pozwalając sobie często na zabawne, absurdalne zestawienia elementów. Uzyskane w ten sposób odseparowanie od czysto praktycznych aspektów konstrukcji technicznych, pozwoliło jej skupić się na ich wymiarze artystycznym – na zajęcie się sztuką maszyn.
Zastosowana technika pozwoliła na eksperymenty ze swobodnym łączeniem komponentów obrazu i dekompozycją bazowej strukury, „schematu maszyny”. Dzięki temu udało się artystce uzyskać zaskakującą różnorodność prac, przy jednoczesnym zachowaniu spójności cyklu. Wielkonakładowość, swoista manufaktura prasy graficznej, owa maszyna sztuki nie narzuciła się swoją procesowością, pozwalając każdej pojedynczej pracy wyrobić swój unikalny charakter, który zestawienie z innymi pracami cyklu tylko podkreśla.
Natalia Tarnawa, urodzona w 1983, dorastała w Nysie, w roku 2007 ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu – uzyskała dyplom z malarstwa u prof. A. Dobrzanieckiego oraz aneks z grafiki u prof. Ch. Nowickiego i dr M. Warlikowskiej. Ma za sobą kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce, a także we Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech i krajach Beneluksu. Obecnie mieszka, pracuje i tworzy we Wrocławiu.
Artystka koncentruje się na odkrywaniu niezagospodarowanych przestrzeni pomiędzy malarstwem a wielkoformatową grafiką warsztatową. Łączy swobodę plamy barwnej z graficznością kreski linorytu, uzupełniając je nierzadko o eksperymentalne media. Jak sama mówi, inspiracje czerpie z podróży, nawiązując następnie w swoich pracach do ujrzanych krajobrazów oraz elementów tradycji i folkloru lokalnych kultur.
A w niedzielę 13 kwietnia o 19, gdy powoli zacznie zapadać zmrok w Macondo odbędzie się pierwszy wrocławski Salon Poezji. Przy trudnej, melancholijnej muzyce w stylu Neil'a Young'a granej na żywo przez Grzegorza Szustaka i Kaspra Minciela poezję wielkiego, amerykańskiego poety Charles'a Bukowskiego będzie czytać wybitny aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu Wiesław Cichy.
Nie mogę się doczekać tego weekendu...
W Macondo jak widzieliście na zdjęciach królują hiacynty, które kwitną mi też w głowie i ich zapach prześladuje mnie wszędzie i upaja wiosennie. To jest mój zapach i mój kwiat na tę wiosnę!
Przygotowuję się też do zrobienia pierwszej macondowej tarty i okazuje się, że kwietniowe warzywa to por, ziemniaki i roszponka więc słucham się warzywnego kalendarza i wybieram takie właśnie składniki.
Będzie Wam smakowało?
Lena
Salon poezji to piękny projekt Anny Dymnej, wspaniałego człowieka i
genialnej aktorki, która realizuje go w Teatrze Słowackiego w Krakowie.
Co niedzielę aktorzy czytają poezję przeplataną fragmentami muzycznymi.
Jest to tak jasne, proste i piękne, że nic dziwnego, że Krakowski Salon
Poezji ściąga tłumy. Uruchomiłam taki salon w teatrze w Rzeszowie i też
było pięknie. Wzruszała mnie ta grupka ludzi, która w niedzielę rano
przychodziła posłuchać poezji! Ta przedziwna potrzeba, która jest w nas,
potrzeba doznań metafizycznych, nazywania nienazwanych uczuć, myśli,
niepokoju i miłości poprzez słowo, znak, metaforę nieustająco mnie
zachwyca. Dlatego chcę, aby w naszym Macondo też było miejsce dla
poezji. A więc zaczynamy, na przekór wszystkim światom bez poezji. A
taką chwilę poetycką przeżyłyśmy już w trakcie warsztatów
florystycznych. Krąg kobiet skupionych przy jednym stole nad układaniem
kompozycji kwiatowych był niezwykłym obrazem. Myślę, że musimy to
przeżyć jeszcze raz. A do tego byłyśmy w Indiach i to było przeżycie
pełne zachwytów, przerażenia i zaskoczeń dzięki Agnieszce, która nas
zabrała do Indii jakich nieznany.
Ta drobna, delikatna dziewczyna
podróżowała po tym obcym kraju sama! Jacy my jesteśmy pełni
niespodzianek i zaskoczeń! Ile jest w nas nieznanych światów i
przeznaczeń. Tylko o tym zapominamy albo pozwalamy sobie na zapomnienie.
Ale kiedy przychodzicie do Macondo i opowiadacie swoje historie to są
one tak niezwykłe, mądre i piękne, że wtedy czuję jak ważne jest to że
Macondo j e s t.
Julia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz