styczeń w Macondo

styczeń w Macondo

wtorek, 30 lipca 2013

Noc i dzień

Urszula straciła cierpliwość. „Jeżeli masz zwariować, wariuj sam! - wykrzyknęła - ale nie próbuj uczyć dzieci swoich cygańskich pomysłów". Jose Arcadio Buendia, niewzruszony, nie dał się zmiękczyć desperacją małżonki, która w napadzie złości zrzuciła na ziemię astrolabium rozbijając je na kawałki. Skonstruował przyrząd na nowo i zebrawszy w swoim pokoiku ludzi ze wsi wykazał im, z pomocą teoretycznych objaśnień, których nikt nie rozumiał, że można powrócić do punktu, z jakiego się wyruszyło, kierując się stale na wschód. Cała wieś była przekonana, że Jose Arcadio Buendia postradał zmysły, ale w tym momencie zjawił się Melquiades, aby doprowadzić sytuację do porządku. Publicznie pochwalił inteligencję człowieka, który dzięki czystej spekulacji astronomicznej wymyślił teorię już sprawdzoną w praktyce, chociaż dotychczas nie znaną w Macondo. W dowód uznania ofiarował mu dar, który miał później wpłynąć decydująco na przyszłość wioski - laboratorium alchemiczne.
Sto lat samotności Gabriel Garcia Marquez


Trudno było otrząsnąć się po piątkowym szaleństwie, ale już ruszyłyśmy do dalszych bojów! Ale ale aaaale! Najpierw wspomnijmy Noc na Nadodrzu! Przyszyło do nas mnóstwo gości, już od samej 18-tej i dalej napływali aż do późnej nocy. Oto parę zdjęć:



Montaż i demontaż wystawy zawsze jest równie towarzystkim wydarzeniem co sam wernisaż. 
Na zdjęciu Grzesiu Łoznikow prezentuje element instalacji Szymona Wojtyły...


Zdecydowanie jednym z najciekawszych gości była Grażyna!


...która wraz ze swoimi towarzyszami przemierzała Artystyczne Nadodrze.


Odwiedziło nas również nas grono bliskich przyjaciół...


...którzy tak jak Paulina Mager dokładnie zwiedzali każdy zakątek Macondo.


A tak wyglądał nasz poczęstunek i bukiety kwiatów, które dostałyśmy w prezencie.


A tu już zaczyna się seria zdjęć prac, które wzięły udział w wystawie i zaczynamy od Grzegorza Łoznikowa i jego Opaska Deprywacji Sensorycznej



A tu Obiekt Edukacyjny Szymona Wojtyły, a w tle...


...Buda Dla Psa Którego Nigdy Nie Miałam, Marii Stożek


Tu również Maria i jej praca pod tytułem Remedios


A tu Spływ Szymona, o którym wspominałam już wcześniej.


Szymon i Maria pokazali również wspólną pracę Samorodność.


A ja wykonałam pokaz slajdów o Macondo,


obok, którego wisiały fotografie Asi Furtas pod wspólnym tytułem Obrazy Mojego Męża.


W tle mówiła do nas praca dźwiękowa Krzysia Furtasa o nazwie Tribute to Urszula, która zawierała fragmenty Stu lat samotności o Urszuli. 
Lena

Noc galerii na Nadodrzu udowodniła niezwykłą potencję miejsca, czasu i ludzi, jaki tkwi w tej dzielnicy, w tym mieście, w tym kraju, na tym świecie... To była noc na przekór wszystkim malkontentom, wątpiącym, zrezygnowanym, nie wierzącym w potrzebę spotkań, sztuki, siłę wyobraźni, która może przemienić rzeczywistość w magiczną. Od takich gorących lipcowych nocy serce rośnie i przywraca sens w tworzenie na Nadodrzu naszego małego Macondo. Specjalne gratulacje dla ludzi z Łokietka 5, czyli centrali. Ponieważ nie miałyśmy szans wędrować tej nocy po wszystkich miejscach zrobiłyśmy to w poniedziałek. Trafiłyśmy do Panato, lokalu który widziałam, kiedy ogłoszono na niego przetarg i wydawało mi się niemożliwe, że może tam powstać w tak krótkim czasie takie fantastyczne miejsce! Spółdzielnia socjalna artystów, dziesięciu dzielnych ludzi zrobiło cuda. Więcej na: http://www.panato.org/ Mam nadzieję, że będziemy ze sobą współpracować niejednej nocy. 
A teraz sprawa ważna - jak wygląda krzesło z Macondo?                                                                     
Pomysłów jest parę: krzesło z butami na nogach, ze skrzydłami, z marynarką, każdy tworzy własne jak obiekt z instalacji, czy kolorowe tonetki, czy każde inne z różnych znalezisk, czy proste drewniane... No więc jak wygląda krzesło z Macondo? Przedmiot z pozoru oczywisty, ale jak mu się bliżej przyjrzeć to już nie tak bardzo! Krzesło jak klatka na ptaki? Krzesło kwietnik? Ale skupianie się na temacie krzesła jest przyjemne, bo na chwilę zapomina się o tysiącu drobiazgów, których nie sposób uporządkować, a mija dzień i sprawia wrażenie, że nic się nie stało. Kupienie głupiej klamki spełzło na niczym, bo otwory były nie takie, ale za to sąsiedzi ze sklepu obok mieli najtańszy podgrzewacz do ciepłej wody, to dobrze, ale czy to na pewno ta rzecz, którą powinnam teraz kupić, skoro jeszcze nie kupiłyśmy farb, ale to dlatego, że Szotu (nasz wykonawca) będzie dopiero jutro. Objawił się MacGyver, który nie miał czasu, bo pracował gdzie indziej i być może uda się wymienić wodomierz, a to pilne! I złożyłam wniosek do wydziału nieruchomości pod wezwaniem, bo nie wiedziałam lub się pogubiłam, a kiedy pójdziemy do pana Jarka od reklamy? I gdzie tu miejsce na uczucia metafizyczne lub magię? We mnie? No i jak wygląda krzesło z Macondo?!
Julia

A ja pomiędzy jednym krzesłem, a drugim (prędzej niż krzesło byłyśmy gotowe żeby kupić pawia z mosiądzu, ale niestety został sprzedany zanim nam się to udało - takie mamy sukcesy w zakupach) czytam ustawy o fundacjach i stowarzyszeniach i jedno zdanie przypadło mi wyjątkowo do gustu więc się nim z Wami podzielę: "Po bezskutecznym upływie terminu, o którym mowa w ust. 1, albo w razie dalszego uporczywego działania zarządu fundacji w sposób niezgodny z prawem, statutem lub celem fundacji, organ, o którym mowa w art. 13, może wystąpić do sądu o zawieszenie zarządu fundacji i wyznaczenie zarządcy przymusowego." W tym czasie Grzesiu, o którym mowa w pierwszej części postu rzeźbi naszego macondowego ptaka i tak mu idzie: 



Lena

1 komentarz: